Przetarł oczy, sądząc, że to wszystko to tylko jakiś sen.
Zbawienny sen. W końcu jest wolny, tylko, że w jego głowie rodziło się jeszcze
więcej pytań, niż wcześniej. Nie wiedział co ma robić, gdzie pójść… Był
pozostawiony sam sobie i pomimo tego, że wiedział na co się pakuje uciekając,
nie rozumiał wtedy tak naprawdę powagi sytuacji. Co teraz? Nawet przyszło mu do
głowy, żeby wracać, ale odgonił ten durny pomysł jak najprędzej. Nie chciał
przecież dobrowolnie poddać się praniu mózgu, albo skazać na śmierć. To byłoby
szaleństwo. Uciekać, tylko po to, aby wrócić. Myślał, że zaraz zwariuje. Musiał
w końcu wziąć się w garść. Co nie zmienia faktu, że mógł to wszystko dokładniej
zaplanować. Usiadł ciężko biorąc w garść trochę ziemi. Taką „prawdziwą” ziemię
widział tylko na lekcjach biologii, a w dodatku była zupełnie inna w dotyku.
Tamta była bardziej sucha i miała jaśniejszy kolor i nie pachniała tak jak ta. To dziwne, ale nie miał żadnego pojęcia o TYM świecie. Nawet takie oczywiste rzeczy go dziwiły. Wiedział o nich tylko z książek, ale być poza schronem to zupełnie co innego. I przede wszystkim nie wydawało się tu tak niebezpiecznie jak wszyscy mówili. Czyli kłamstwo pociągało inne kłamstwa, a pozostali wierzyli we wszystko co im powiedziano. Jak dzieci. Ufali bezgranicznie władzom, nawet nie przyjmując do wiadomości, że może być inaczej. To takie naiwne z ich strony. Traktowali go jak odmieńca, a to oni byli ślepi i głusi. To nie jego wina, że do wszystkiego musiał dojść sam, zobaczyć, dotknąć, sprawdzić. Może jego ciekawość go doprowadziła najpierw do więzienia, a teraz tu. Czy wyszło mu to na dobrze? Chyba tak…
Tamta była bardziej sucha i miała jaśniejszy kolor i nie pachniała tak jak ta. To dziwne, ale nie miał żadnego pojęcia o TYM świecie. Nawet takie oczywiste rzeczy go dziwiły. Wiedział o nich tylko z książek, ale być poza schronem to zupełnie co innego. I przede wszystkim nie wydawało się tu tak niebezpiecznie jak wszyscy mówili. Czyli kłamstwo pociągało inne kłamstwa, a pozostali wierzyli we wszystko co im powiedziano. Jak dzieci. Ufali bezgranicznie władzom, nawet nie przyjmując do wiadomości, że może być inaczej. To takie naiwne z ich strony. Traktowali go jak odmieńca, a to oni byli ślepi i głusi. To nie jego wina, że do wszystkiego musiał dojść sam, zobaczyć, dotknąć, sprawdzić. Może jego ciekawość go doprowadziła najpierw do więzienia, a teraz tu. Czy wyszło mu to na dobrze? Chyba tak…
Usłyszał syk i poderwał się z miejsca widząc długie zwierzę,
pełzające w jego stronę. Wąż. Taki sam, którego kiedyś widział w jednym z
wielkich terrarium. Przeraził się nie na żarty i wstał cofając się powoli. Nie
wiedział jak się zachować. Czy ucieczka i w tym wypadku będzie dobrym pomysłem?
Nie… nie zamierzał bać się małego gada. Zagryzł wargi i złamał gałąź wiszącą
nad nim. Wycelował ją w kierunku zwierzęcia, które w tym czasie swoim cielskiem
okrążyło go. Spuścił węża z oczu i to był jego błąd. Wbił ostrym końcem gałęzi
w jego połyskującą skórę. Nie tak mocno aby uśmiercić zaskrońca, ale
wystarczająco, żeby go rozwścieczyć. Ugryzł go w lewą nogę. Zielonooki tym
razem uderzył go mocno w głowę zabijając.
Ciekawe ile jeszcze czyha tutaj węży, która w każdej chwili
mogą wyjść z kryjówki i go zaatakować. Rzucił swoją dotychczasową broń gdzieś
daleko i wziął głęboki oddech. Pierwsze spotkanie z niebezpieczeństwami na
zewnątrz miał za sobą. Mogło być tylko lepiej.
***
Chodziła jak w amoku po celach, wciąż mając przed oczami to co się ostatnio
wydarzyło. Przystanęła na chwilę przy więzieniu Fumiko, tak jakby jeszcze do
niej nie dotarło, że jak otworzy drzwi jej tam nie będzie. Jest gdzieś zupełnie
indziej. Sama. Nie, nie jest sama. Wokół ma pełno dzikich zwierząt chcących
rozszarpać ją. Brak jedzenia i dachu nad głową.
- Cholera! - zatrzęsła się ze złości, a szklanka, którą
trzymała wyślizgnęła się z jej ręki i upadła na podłogę roztrzaskując na drobne
kawałki.
Zrobił się z tego niezły bałagan, tym bardziej, że wzrok
wszystkich pracowników skierowany został na nią. Tyle par podejrzanych oczu
doprowadzały Chou o dreszcze. Czy naprawdę nikt nie widział co się tu dzieje?
Oprócz ludzi, którzy patrzyli na nią jak na wariatkę, widziała też niektórych
zakłopotanych, przerażonych. Prawie takich samych jak jej przyjaciółka kiedyś.
Teraz zaczęła żałować, że powiedziała jej wszystko co wiedziała i uświadomiła
jej to, że żyją jak zwierzęta w klatce pozbawione woli i jakichkolwiek praw.
Tylko jej ufała i wiedziała, że nie doniesie na nią władzom. A teraz? Skończyło
się tragicznie. Przecież Fumiko może tam umrzeć! A ona musi tu tkwić jak
niewolnica i w dodatku znajduje się w jeszcze gorszym położeniu niż wcześniej.
Takumi może w każdej chwili wydać ją i Yoshidę. O ile zielonowłosa jest w
stanie ukryć się przed ścigającymi ją jednostkami, o tyle ona jest na miejscu i
nie ma dla niej ratunku.
Schyliła się, aby pozbierać kawałki szkła, ale ktoś podniósł
ją i przekazał, że ma zgłosić się do gabinetu Usuia. Przed oczami dziewczyny
pojawiły się mroczki, ale zaciskając z całej siły dłonie w pięści wybiegła na
korytarz potrącając ubrane w białe uniformy osoby. Nie zamierzała być na każde
zawołanie tego idioty! Wolała ponieść przykre konsekwencje nieposłusznego zachowania,
niż być tak traktowaną. Tylko, że nie miała gdzie pójść… Wszędzie poukrywane
były kamery, które zamontowano po ucieczce… aż dwóch więźniów. Właśnie dwóch.
Ayane długo myślała, kto jeszcze wpadł na ten pomysł, ale jej rozmyślania na
niewiele się zdały. Zresztą co ją to obchodziło. Teraz myślała tylko nad tym,
jak mocno przywalić cholernemu blondynowi.
***
Przystanęła, wiedząc, że jest już kawałek od tego
nieznajomego chłopaka. Nie mogła nikomu ufać i choć z drugiej strony nie
chciała być zdana jedynie na siebie nie dupuszczała do siebie myśli, że może
polegać na kimś innym, niż Chou. Zdjęła z głowy czarną maskę, którą zupełnie
niechcący znalazła połyskującą kilka metrów za schronem. Była dobrze ukryta,
ale dziwne tworzyło z którego była zrobiona odbijało światło, dzięki któremu
Fumiko ją znalazła. Teraz gdy dziewczyna obracała ją w dłoniach zobaczyła od wewnętrznej
strony dziwne znaki i strzałki… Tyle, że nie wiedziała co one mogą znaczyć.
Musiała się tego dowiedzieć. Czuła, że trafiła na jakąś ważną wskazówkę, która
jej w jakiś sposób pomoże. Jej i Ayane. Nieważne jak niebezpieczne może być
wrócenie do tego więzienia musi to zrobić.
Tylko, że jak na razie nie pragnęła niczego tak bardzo jak
odrobina wody. Chyba pomyślała o tym w złą godzinę, bo chmury przecięła wielka
błyskawica zapowiadająca niemałą ulewę.
- Niech to szlag! – z całej siły kopnęła najbliższy kamień.
Ach! To opoko robi się zajebiście ciekawe. Z każdym rozdziałem perfekcyjnie budujesz napięcie i na końcu mam ochotę krzyczeć kiedy następny?! Tu ewidentnie widać jakie ogromne postępy zrobiłaś i chyba zawsze będę Ci to powtarzać.
OdpowiedzUsuńYaten i Fumiko sami, zagubieni w świecie, którego tak naprawdę nie znają. Ależ przygoda się zapowiada. Co teraz zrobią? Może ktoś stanie na ich drodze, żeby im pomóc? Albo wpadną w ręce nowego wroga? A może Chou też ucieknie? Zobacz ile pytań po jednym rozdziale :D Wątek Ch/U przyciąga mój wzrok jak magnes. Co ten Takumi wyrabia? I jakie są jego intencje? No, teraz to musisz pisać kolejny :D